Forum www.darkhunterfans.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<   Filmy & Seriale / Anime   ~   Fullmetal Alchemist Brotherhood
Mikka
PostWysłany: Czw 16:36 , 31 Maj 2012 
Abadonna

Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza
Płeć: Łowczyni


Fullmetal Alchemist Brotherhood


Oto rzeczywistość, gdzie ludzkość odkryła potężną siłę zdolną zmieniać i kształtować świat. Siłę, która stała się matką wszystkich nauk – podziwianą, traktowaną tak z szacunkiem, jak i obawą. Alchemia, nauka opierająca się na zasadzie równiej wymiany. Aby coś uzyskać, należy w zamian poświęcić coś o tej samej wartości. Zgłębianiem tej tajemniczej siły zajmują się alchemicy, ludzie obdarzeni wielkim talentem i intelektem, którzy poprzez własne badania i tworzenie kręgów transmutacji, są zdolni to czynienia rzeczy, które my nazwalibyśmy magią albo cudami. Potrafią tworzyć niemalże dowolne, materialne twory, błyskawicznie zmieniać pierwotną postać materii, naprawiać mechaniczne urządzenia, a także manipulować pewnymi zjawiskami fizycznymi. Jest jednakże jedna, jedyna zasada, której żaden alchemik nie może złamać. Granica, po której przekroczeniu ambicja zmienia się w zło. Żaden alchemik nie może przeprowadzić transmutacji człowieka. Alchemia nie może przywrócić kogoś do życia. Nie da się cofnąć śmierci. A cena za próbę może być zbyt wielka. Alchemia, jak każda siła, może być wykorzystana do czynienia dobra lub zła. Jej właściwości obejmują tak kreację i tworzenie, jak i zdolność destrukcji i niszczenia. Dlatego też najzdolniejsi i najpotężniejsi alchemicy zostają wcieleni do wojska i wspomagają swoją mocą żołnierzy na polu bitwy. A alchemia na wojnie to przerażająca i niewyobrażalna siła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Czw 17:15 , 31 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
PostWysłany: Czw 20:27 , 31 Maj 2012 
Abadonna

Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza
Płeć: Łowczyni


Mam kumpla, który swego czasu ubóstwiał wszystko co związane z mangą i anime [teraz zwyczajnie nie ma na to czasu między pracą a dziewczyną]. A więc w przypływie nudy - w czasie jakieś przewy świątecznej jeszcze w technikum, poprosiłam go, żeby podrzucił mi jakieś anime, które uważa za ciekawe. No i przywiózł mi parę, ale się okazało, że jednak mamy zwyczajnie zbyt odmienne gusta, bo gdy je przeglądałam, przysypiałam. Do czasu.
Pamiętam, ze była godzina koło 20, gdy włączyłam pierwszy odcinek FMA - właściwie już z góry pewna, że jak w przypadku pozostałych, wytrzymam może z dwa odcinki. Cóż, pomyliłam się. I to jak. FMA skończyłam oglądać dopiero po 24 godzinach, wyglądając jak zombie, ale ze świetnym samopoczuciem.

Moim zdaniem, mało powiedzieć, ze anime to jest genialne. Świat skonstruowany przez autorkę po prostu wsysa i nie wypuszcza do końca. Śmiałam się, płakałam, byłam przerażona [poważnie, wychodząc do łazienki musiałam wszędzie pozapalać swiatła]. Czyli pełna jazda bez trzymanki.

Ponieważ sama nie jestem najlepsza w pisaniu recenzji, zapożyczę genialną recenzję znajomej z innego forum [Villka, where are you? normalnie brak mi twoich recenzji... ech]

Villka napisał:
”Nie wszystko może być doskonałe. Cały ten świat jest niedoskonały.”


Fullmetal Alchemist


Dwóch nastoletnich chłopców, praktykujących alchemię, stara się naprawić błędy z przeszłości: żeby ich życie wróciło do normalności muszą odnaleźć Kamień Filozoficzny. Aby mogli swobodnie podróżować po zmlitaryzownym kraju straszy z braci wstępuje do wojska: dostaje licencję Państwowego Alchemika i trafia pod mądrą – acz złośliwą – jurysdykcję karierowicza pułkownika Roya Mutanga. Wydawałoby się, że lepiej być nie może, ale okazuję się, że bracia są manipulowani: zarówno przez wojsko, jak i przez tajemniczych „ludzi w czerni z tatuażami”. Dodatkowo po kraju grasuje fanatyk religijny, jeden z uchodźców z targanego wojną Ishval, który dysponuje groźną bronią, a za punkt honoru powziął sobie zemstę na wszystkich Państwowych Alchemikach (których zapamiętał jako bezwzględnych morderców). Intryga rodzi intrygę…
Chłopcy będą zmuszeni podejmować dorosłe decyzję... choć są jeszcze dziećmi.



W skrócie FMA. W Japonii nazywany „Hagaren”, będące skrótem od długaśnej japońskiej nazwy: Hagare no Renkinjutsushi, w wolnym tłumaczeniu powinno się to przekładać na „Stalowy Alchemik” i pod takim tytułem jest wydawany w Polsce.

Manga zamknęła się w 108 rozdziałach, anime z 2003 liczy sobie 51 dwudziestopięciominutowe odcinki, film kinowy, odcinek specjalny i trzy epizody OAV. Anime z 2009 roku zamknęło się w pełnej liczbie epizodów – 64 i zapowiada się jeden film kinowy.

Zaczęło się od mangii rzecz jasna. Hiromu Arakawa (przedstawiająca siebie samą na ilustracjach jako... krowę...) zrobiła furorę pierwszymi rozdziałami komiksu w miesięczniku Shounen Gangan, a studio Bones błyskawicznie zaproponowało stworzenie ekranizacji. Krowa pracowała przy powstawaniu scenariusza. Początkowe odcinki serialu się pokrywają z historią z mangii, ale później anime wyprzedziło komiks, a autorka dała animatorom (prawie)wolną rękę.
Chłopaki stworzyli to, co się nazywa Fullmetal Alchemist. To, co oczarowało miliony ludzi na świecie. I to, co zebrało dziesiątki nagród.
A manga się wciąż rysowała...
Po prawie 5 latach Pani Krowa oświadczyła, że planuje patronować powstawaniu niezależnej serii, która będzie się trzymać bardzo mocno historii przedstawionej w jej komksie, a serię z 2003 roku ze studia Bones nazwała „farsą” i niszczeniem jej niepowtarzalnego dzieła.
Tak właśnie postała seria Fullmetal Alchemist: Brotherhood.


O dziwo nie spotkałam się w sieci z jakimiś konkretnymi konfrontacjami między wizją autorki, a wizją studia Bones. Ale też jakoś niespecjalnie ich szukałam.
Cóż, ja się czepiam, bo serię uwielbiam.
I Edwarda, który chociaż w obydwóch wersjach wygląda prawie tak samo, w zachowaniu ewoluuje w zupełnie różnych kierunkach.


Z serią zetknęłam się... dawno temu. Nie wiem czy w 2003 roku... chyba kilka lat później.
Znajomi z zachwytem rozprawiali o współczesnej technologii robiącej kroki milowe i umożliwiającej zastępowania utraconych ludzkich kończyn elektronicznymi protezami. Szybko jeden z chłopaków skojarzył temat rozmowy z historią FMA, nurt rozmowy skręć gwałtownie w bok, a ja byłam jedyną osobą, która nie rozumiała co to Automail.
Natychmiast zaczęłam dociekać. Rozbawiony kolega dał mi płytkę z serialem, zapewnił, że z pewnością się nie zawiodę i polecił, żebym przetrwała pierwsze 12 epizodów mimo wszystko (na wypadek gdybym się znudziła).
Wróciłam do domu, olałam naukę biologii i... się zakochałam.

Fullmetal Alchemist stał się dla mnie bodźcem, który skłonił mnie do rozważań. Takich prawdziwych rozważań: co w życiu jest ważne, a co tylko wydaje być się ważne. Od przykrywką lekkiej bajeczki z gagami kryje się bardzo, bardzo wiele morałów.
I gorzko-słodkich prawd o żyiu...
Jak daleko można się posunąć szukając prawdy i kiedy należy się wycofać. O ile wycofać się można.
Gdzie są granice? Kiedy można je przekroczyć?
Do czego ludzi popycha tęsknota i pragnienia?
Dlaczego zarozumiałość i arogancja nie popłaca?
Czego ludzie się naprawdę boją?
Co uczy nas pokory?
Co trzeba poświęcić? I dlaczego warto się poświęcać...

Przeżywałam tą historię cała sobą. Wzruszała mnie, pokrzepiała i uczyła.


Przede wszystkim uczył Edward: w jego słowach – a jeszcze częściej w jego milczeniu – kryła się prawdziwa mądrość. To cenię w azjatyckich produkcjach: stawiają na inteligencje widza- nie nazywają wszystkiego po imieniu, zostawiają miejsce na dokonanie własnej interpretacji, wyciągnięcie własnych wniosków, aby później zaskoczyć... Albo wręcz przeciwnie: by upewnić, że nasze wnioski są właściwe.
Odpowiedzi na zagadkę nikt nie podaje jak na talerzu.
Trzeba ją odkryć. Wraz z Edwardem.
Ed pokazywał, że można być słabym, że można się załamać, stracić nadzieję, dotknąć dna – to wszystko jest w porządku. To wszystko jest ludzkie.
Można płakać, można się zamknąć w sobie.
- Nie trzeba się tego wstydzić.
A później można walczyć z każdymi przeciwnościami, można okrzepnąć, można stać się opoką, można kochać, można żywić szaloną nadzieję wbrew wszystkiemu.
Można sprawić, ze to wszystko co wymieniłam przestaje być tylko sloganami.
I można pozostać po prostu sobą.
To jest w porządku.




Już przechodzę do rzeczy właściwej:


Fabuła


...czyli Edward, którego już opiałam, Alphonse, którego lubić się zasadniczo da i ich głupie pomysły.



W pierwszym epizodzie anime, jeszcze przed openingiem widzimy pracownie pogrążoną w półmroku. Naczynia, fiolki, proste półki wyłożone niedbale tomiszczami książek i arkuszami, biurko zastawione karteluszkami i urządzeniami do destylacji, dwie zbroje podpierające ścianę. Podniosła muzyka buduje napięcie, a dziecięca rączka wodzi kredą po podłodze rysując skomplikowany wzór. Dwóch podekscytowanych chłopców klęczy na posadzce, starszy, jedenastoletni Edward oświadcza butnie młodszemu bratu, że wszystko przygotował. Że wszystko jest perfekcyjne.

Kadr pokazuje ich dom: klockowaty i zwyczajny, piętrowy, o spadzistym dachu, wysokim kominie i pięciu oknach na frontowej fasadzie. W dolinie zrywa się burza, drzewa szumią, a niebo ciemnieje.

Chłopcy wymieniają porozumiewawcze spojrzenia i przykładają dłonie do kręgu wyrysowanego na podłodze. Rysunek jarzy się delikatnym światłem, dzieci z fascynacją przypatrują się wirowi barw. W środku kręgu zaczyna się coś dziać - coś, co budzi ich nadzieję. Przecież „wszystko jest perfekcyjne”.

Nagle podniosła muzyka przeradza się w niepokojące, skaczące tony. Światło transmutacyjnego kręgu ciemnieje, zaczynają w nim dominować fiolety, czerwienie i ultramaryna. Edward wie, że coś idzie nie tak. Rozgląda się.

Obraz ciemnieje, a błyskawica znaczy bure niebo nad pagórkami i polami. Krzyk chłopca ginie w odgłosach burzy.
Jasnowłosa dziewczynka wybiega na taras zaniepokojona – coś usłyszała. Albo miała przeczucie? Jej babcia wychodzi w deszcz za nią. Zobaczyły sąsiedni dom, piętrowy, klockowaty jarzący się niemal halogenowym, pulsującym światłem. A na wzgórzu, całkiem blisko, moknie mężczyzna, mundurowy. Z hardą miną obserwuje ten sam rozjarzony budynek.
W zadymionej pracowni przytomnieje Edward, nawołuje brata – tam, gdzie siedział Al posadzka jest rozwalona, w koleinie leżą pomięte ciuchy brata – Edward widzi to miejsce poprzez chmury dymu. Sam ledwo łapie oddech – opiera się na czworakach uciskając biodro. Nie ma nogi i broczy krwią. Przeklina siebie – „Cholera, to nie powinno się nigdy zdarzyć!”. Wpada w rozpacz. Ale musi, musi sprawdzić czy się udało.
Umęczone dziecko woła: „Mamo?”.
Dym się powoli rozrzedza. A on wypatruje. I ma nadzieję.
Widzi rękę wznoszącą się nad kłębami, aż sapnął z zachwytu! Udało się... I wtedy dostrzega resztę. Widzi monstrum, które nie jest i nie będzie człowiekiem, a za powołania którego zapłacili wyższą cenę, niż byli gotowi zapłacić.
Poziom adrenaliny drastycznie spada, a źrenice przerażonego chłopca się zwężają, podczas, gdy jego rozpaczliwy krzyk budzi grozę...

Narratorem jest Al – jego opanowany dziecinny głos kontrastuje z tym, co się rozgrywa na ekranie. Chłopiec spokojnie objaśnia widzowi czym jest alchemia: zrozumieniem istoty materii, odkształceniem jej i nadaniem nowej formy. Mówi, że dziedziną alchemii rządzą pewne prawa: Prawo Równoważnej Wymiany; że są zasady, których nie wolno łamać: Zasada jakości i masy, mówi też o Tabu: nie wolno dopuszczać się przeprowadzania transmutacji ludzi – jest to karalne. Oznajmia, że złamali zasady, nie zdając sobie sprawy ile będą musi poświęcić...



A później lądujemy w Lior. Pięknym mieście usytuowanym w ciepłym i suchym klimacie, w którym fontanny biją winem, a ludzie wiodą spokojne życie dzięki życzliwości Jedynego Boga Leto, o którym naucza duszpasterz Kapłan Cornello dzięki własnej rozgłośni radiowej (swoją drogą cały ten epizod kojarzy mi się z Radiem Maryja i Ojcem Rydzykiem Razz). Widz/czytelnik dowiaduje się, że minęły cztery lata od czasu zdarzeń ukazanych w prologu. Edward ma piętnaście lat. Chodzi na dwóch nogach, z czego jedna jest automailem, zamiast prawej kończyny górnej też ma stalową protezę, długie włosy wiąże w warkocz, głośno narzeka, ma niewyparzoną gębę i jest przewrażliwiony na punkcie swojego (nikczemnego) wzrostu. Alphonse ma lat czternaście, bardziej ugodowy charakter, miękkie serduszko i... jest wielką, pustą w środku zbroją, jedną z tych które podpierały ściany pracowni z prologu.
Chłopcy zostają rozpoznani – Bracia Elric, wszyscy o nich słyszeli, nawet w takim zaścianku jak Lior. Plotki głosiły o najmłodszym w dziejach zdobywcy licencji Państwowego Alchemika, ów nastolatek, jeden z braci Elric, nosi tytuł „Fullmetal Alchemist” (teraz w zależności od wersji tłumaczenia wstawcie sobie: „Pełnometalowego Alchemika”, „Stalowego Alchemika”, „Hagare no Renkinjutsushi”).
Oczywiście gawiedź widzi owego „celebrytę” w postawnej blaszanej osobie Alphonse’a, Eda nazywając „knypkiem”, „kurduplem”, „krasnalem” (KKK Razz). Młodszy z braci szybko rozwiewa wątpliwości co do tego, który z nich jest sławny i powstrzymuje drażliwego braciszka – państwowego alchemika – przed skopaniem siedzeń przedstawicielom zaskoczonego tłumu (Al: „Edziu, zostaw pana, bo ci zdechnie”).

Z tego odcinka dowiadujemy się, że bracia rozumieją, że przed laty popełnili błąd. Dążą jedynie do tego, by naprawić szkody: przywrócić Alowi ciało, a Edkowi kończyny. Wyczaili, że można to osiągnąć jedynie za pomocą Kamienia Filozoficznego – legendarnego artefaktu, który pozwala na ominięcie zasad: można otrzymać coś, niczego nie poświęcając w zamian.



Tak się zaczyna historia...


Później biegnie swoimi, zawiłymi drogami (drogami anime i mangi), nie dość, że się rozwidlając i mocno odbiegając od siebie, to jeszcze rozrywając bohaterów i prowadząc ich innymi ścieżkami. Dochodzi do tego, że pojawiają się te same postaci, o tym samym wyglądzie, imionach, ubraniach, które spełniają w historii zupełnie inne role. Mają inne priorytety i charaktery...
Śledziłam mangę właściwe z ciekawości z sentymentu żywionego wobec historii z anime, ale często nie mogłam wytrzymać przed trzaśnięciem się w czoło: co autorka robi z tymi fascynującymi bohaterami! Pożal się Borze!
Pani Krowa o Edwardzie: Mój bohater preferuje rozwiązania siłowe. Czytaj: Edward jest jak Bruce Willis: kiedy krwawi, mówi, że to część charakteryzacji, kiedy mu smutno, mówi „jestem twardziej, podaj piwo kobieto!”, kiedy coś mu nie pasuje: daje temu w mordę, zawsze ma Wejścia Smoka!
Reżyser o Edwardzie: opowiadam historię o dorastaniu młodzieńca, dojrzewaniu duchowym i dokonywaniu wyborów. Czytaj: Edward jest chłopcem poruszającym się po omacku w świecie dorosłych.
Tak czy siak dzieje braci się zakończyły, a w obydwu wersjach zakończyły się doprawdy wybornie.




Miejsce akcji


Uniwersum, w którym się toczy akcja wszystkich trzech wersji: Fullmetal Alchemist, Fullmetal Alchmist: Brotherhood i mangi, to świat analogiczny do naszego. Osiągnięcia cywilizacyjne świadczą o tym, że mamy do czynienia ze światem z czasów 1910-1950 roku: mamy świetnie rozwiniętą kolej, sieci telefoniczne, elektryczność, prąd, maszyny do pisania, ale nie zobaczymy nikogo z telefonem komórkowym przystawionym do ucha, ani żadnego urzędnika ślęczącego nad komputerem.

Z drugiej strony technika pozwoliła na zaawansowane rozwinięcie technologii protetycznej: ludzie są w stanie odtworzyć kończynę z metalu i połączyć ją do nerwów, by poruszała się zgodnie z wolą właściciela. Takie protezy nazywa się automailami (po polsku: Automatyczna Zbroja).
Natomiast moda i noszone przez bohaterów ubrania odpowiadają bardziej czasom nam współczesnym – tak mniej-więcej XXI wiek. Nikt się nie gorszy na widok minispódniczek (jeden z bohaterów nawet chce przeforsować pomysł na mini w charakterze munduru dla żeńskiego personelu w armii), odkrytych kostek i nagich ramion.

Kluczową rolę w rozwoju społecznym ma dziedzina nauki, którą jest alchemia. Nie traktuje się jej jako mrzonki czy magii. Wręcz przeciwnie: jest bardzo szanowanym nurtem nauki, do której nie każdy ma predyspozycje. Wymaga dużej wiedzy i zdolności. Główną zasadą, którą się rządzi alchemia jest Prawo Równowartej Wymiany (która po japońsku nosi nazwę kojarzącą mi się z kolorowym napojem wyskokowym Razz - tōka-kōkan). Oczywiście alchemia jako-taka może przynosić różne skutki w zależności od tego w czyich rękach się znajdzie: pozwala tworzyć, ale też niszczyć, daje radość, ale może przynieść rozpacz. Wszystko zależy od celów.

Istotną wpływ na życie ma ustrój polityczny: dyktatura. W kraju Amestris, na kontynencie właściwie, główną władzę sprawuje armia wraz z jej zawiłościami, intrygami i stopniami. Skojarzenia co do polityki przedstawionej w FMA daje tytuł, jakim się honoruje dyktatora: Fuhrer. Akurat dla nas, Europejczyków, a tym bardziej Polaków, to nie pozostawia żadnych złudzeń, prawda?

Fuhrer, King Bradley, ponad dwadzieścia lat przed rozpoczęciem akcji właściwej wprowadził całkowitą militaryzację państwa.

W armii znajdują specjalne jednostki, które zajmują się szkoleniem i zatrudnianiem wyselekcjonowanych najlepszych alchemików, których podstawowym zadaniem jest wspomaganie żołnierzy podczas konfliktów zbrojnych (których nie brakuje). Nazywani są oni państwowymi alchemikami; z racji swych unikatowych umiejętności każdy z nich już na początku swej kariery otrzymuje stopień równy stopniowi majora (plus specjalny zegarek z godłem państwa i oficjalny przydomek).
Wiedza o strukturze politycznej tłumaczy fakt rozwoju technologii protetycznej Razz – chmara żołnierzy, jednemu na pięć coś się urwie w okopach, a biznes protetyków się kręci, nie? Razz hie hie hie


Stolica, usytuowana właściwie w środku terenów należących do państwa nazywa się Centrala. Inne duże miasta są usytuowane odpowiednio w czterech kierunkach świata, a połacie między nimi zajmują wioski i miasteczka. Poza granicami znajdują się państwa insze, czekające na podbicie (Ishval przykładowo), ale o tym się nie mówi wprost Razz






FMA ze studia Bones:











FMA maźnięte przez kopytka Hiromu Arakawy:






FMA: Brotherhood:








Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Czw 20:28 , 31 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum www.darkhunterfans.fora.pl Strona Główna  ~  Filmy & Seriale / Anime

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach